Artykuły
Festiwal jakości "Q"
Relacje
Drugiego dnia festiwalu Port Pieśni Pracy w Tychach, oprócz wręczenia nagród laureatom konkursu, liczyło się jeszcze kilka wydarzeń. Zwłaszcza te spod znaku "Q", czyli pojawienie się wreszcie w Tychach zespołu Qftry (z Polic i okolic) oraz debiut "Qdysia" - Piotra ...
Drugiego dnia festiwalu Port Pieśni Pracy w Tychach, oprócz wręczenia nagród laureatom konkursu, liczyło się jeszcze kilka wydarzeń. Zwłaszcza te spod znaku "Q", czyli pojawienie się wreszcie w Tychach zespołu Qftry (z Polic i okolic) oraz debiut "Qdysia" - Piotra Wiśniewskiego w składzie Banana Boat. Oczekiwania wobec pierwszego "Q" spełnione w pełni, drugie pozostawiło pewien niedosyt. Ale po kolei...
Sobotni koncert rozpoczął zespół Cztery Refy, tak jak dzień wcześniej w piątkę (bez Wiktora). Widzom to nie przeszkadzało (mnie brak trochę tej mandoliny). Sala klaskała, tupała, no i śpiewała z nimi najbardziej znane piosenki. Po nich na scenie pojawił się duet Andrzej Korycki i Dominika Żukowska, debiutujący na zimowym PPP. Zaśpiewali stare przeboje Andrzeja i te nowe z ostatniej płyty duetu. Zrobiło się nastrojowo.
Tradycyjnie w środku koncertu nastąpiło wręczenie nagród. "Mały dzwon PPP" odebrała tylko trójka Grogersów (czwarty musiał wracać wcześniej), jeszcze mniejszą reprezentację miał Znienacka Project, "Średni dzwon PPP" odbierała skrzypaczka Ania Dębicka. Na szczęście laureaci "Wielkiego dzwonu PPP" stawili się w komplecie (no, prawie).
Koncert Happy Crew to była wiązanka szant, autorskich utworów, kilku znanych piosenek żeglarskich, a nawet jednej z repertuaru innego uczestnika PPP, zespołu Banana Boat. Piosenkę Do Calais wraz z laureatami zaśpiewał lider BB, Maciek Jędrzejko w asyście Michała Gramatyki. Zrobiło się sympatycznie.
Na Qftry w Tychach musiałem czekać kilka lat. Po ścisku na sali wnioskuję, że takich jak ja było wielu. Usłyszałem ich pierwszy raz w 2001 r. w Szczecinie na festiwalu "Szantrapa". Później wpadła mi w ręce ich płyta nagrana z Tomem Lewisem i Grzegorzem Majewskim (ten ostatni pojawił się w kuluarach PPP). "On, My, Ocean", bo taki miała tytuł, stała się moją szantową przewodniczką. Wiele się od tamtego czasu w zespole zmieniło, np. "Wrangler" zaczął nosić okulary, przez co jest nierozpoznawalny na scenie przez resztę zespołu ;) . Qftry rozwinęły horyzonty, nagrały kolejne płyty, co jakiś czas dochodziły mnie wieści o kolejnych zagranicznych projektach, wyjazdach i nagrodach (m.in. na "Shanties" - nagroda im. Stana Hugilla za wierność szancie klasycznej). Nie zawiedli w Tychach, zaśpiewali szanty i zagrali na folkową nutę. Publiczność nie chciała ich wypuścić. Ku mojej uciesze bisowali dwukrotnie.
Nie dziwiłem się, że duet oJ taM z Częstochowy, który występował po nich, wyglądał na lekko stremowany. Choć byli laureatami kilku konkursów, grali już koncerty w pubach, a nawet w Anglii, to był pierwszy ich występ na tak znaczącym festiwalu w roli "gwiazdy". Miejsce, publiczność i grono w jakim się znaleźli mogło onieśmielać, ale poradzili sobie znakomicie, prezentując swój autorski materiał.
Po nich na scenie zjawili się gospodarze, Prawdziwe Perły. W swój występ wpletli 3 utwory zapowiadające ich nową płytę. Jaka będzie? Z pewnością inna. To, co usłyszałem ze sceny zapowiada klimaty, które do tej pory z Perłami mi się nie kojarzyły. Dużo fletu, klawiszy... Zrobiło się tajemniczo.
Na końcu wystapił kwintet Banana Boat. Jak wielu na sali, czekałem na moment, w którym pojawi się ten szósty. Doczekałem się w... ostatnim utworze (sic!). Piotr "Qdyś" Wiśniewski, nowy bas Bananów, chwycił za mikrofon dopiero w ostatnim utworze. "Zatumtał" do Zęzy i tyle się go nasłuchaliśmy. Przeżyłem lekkie rozczarowanie, że tak krótko to trwało, ale jak zawsze bawiłem się z nimi doskonale.
Osiemnastą edycję Portu Pieśni Pracy (a dziesiątą zimową) zakończyło krótko przed 23.00 "all hands" wszystkich wykonawców, którzy zaśpiewali Pożegnanie Liverpoolu.
Dwa dni tegorocznej edycji to była prawdziwa uczta dla tych, którzy wolą szanty od marynistycznego rocka, ballady od "mocniejszego uderzenia". Nie było gitar basowych, elektrycznych, o perkusji nie wspominając ;). Dla mnie "Port Pieśni Pracy - Zima 2009", choć bez zagranicznych gwiazd czy hucznych jubileuszy, był jednym z najlepszych. Wracając z Wojtkiem "Cicikiem" Małotą do domów zaobserwowaliśmy, że od kilku lat jedno się na zimowym PPP nie zmienia. Podczas tego festiwalu budzi się zima i zasypuje śniegiem drogi, samochody, jakby chciała nas jeszcze na dłużej zatrzymać w Tychach. Zatem byle do lata, bo na letniej edycji PPP czekają nas z pewnością niespodzianki, m.in premiera nowej płyty zespołu, "którego imienia nie wolno nam wymawiać".
Tekst i zdjęcia: Kamil Piotrowski /a-press/
PS. Ponieważ niektórzy Czytelnicy inaczej odebrali moje intencje i poczuli się urażeni pewnymi sformułowaniami, "sprecyzowałem" moje "rozczarowanie" z pierwszego akapitu oraz dorzuciłem wyjaśnienie terminu "lekkie rozczarowanie" ;). Mam nadzieję, że teraz już wszystko jasne :). Pozdrawiam (02.02.2009, g.13.24)
Informację wprowadził(a): Kamil "KAMiL" Piotrowski - godz. 23:28, 1 luty 2009, wyświetlono: 904 razy
Antek Stalich |
wysłano: 0:41,2 luty 2009
..napisałeś "Nie było gitar basowych, elektrycznych, o perkusji nie wspominając ;)"
To ja nie wiem na czym gra Michał Gramatyka ;-) Za to był klawisz, który ożył pod palcami Adama Ryszarda Saczki. Czyżbyśmy byli na różnych koncertach?
Pozdrawiam serdecznie,
Antek
|
Odpowiedz na ten komentarz |
KAMiL |
wysłano: 9:58,2 luty 2009
Masz rację, trochę nieprecyzyjnie... chodziło mi oczywiście o bas elektryczny. Jakoś tak bas akustyczny to ja nie traktuję jak bas :))) a przeca bas to bas i czy "akustyk", czy elektryk", brzmi... basowo :). Punkt dla Ciebie Antku. Ostatnio obserwuję, że na festiwalach słychać coraz więcej "mocniejszego uderzenia" a mniej elektroakustycznych instrumentów. Robi się głośniej, szybciej. Nie neguję tego zjawiska, każdy ma prawo grać jak mu się podoba, ale i nie ukrywam, że akustyczne instrumentarium, jest mi bliższe. Jego brzmienie bardziej mi leży, co nie zmienia faktu, że bas "Doktora" jakoś przeoczyłem :))) Na szczęście klawisza Adasia nie. Dzięki za czujność.
|
Odpowiedz na ten komentarz |
Antek Stalich |
wysłano: 10:33,2 luty 2009
Nie sposób przeoczyć faktu, że śmietanka muzyków bretońskich (choćby Tri Yann) wykorzystuje pełne spektrum instrumentów, bo chyba ważne co się gra i jak, a nie na czym.
Co nie zmienia faktu, że PPP 2009 było po prostu cudne.
|
Odpowiedz na ten komentarz |
Yen |
wysłano: 11:18,2 luty 2009
Kamilu sekstet Banana Boat pojawi się dopiero na Shanties. Na PPP pojawienie się Qdysia to miała być tylko mała miła niespodzianka - nomen-omen WISIENKA na torcie.
Na szczęście poza Tobą wiele osób to doceniło.
Jak mogłeś czuć zawód skoro nigdy nie zapowiadalismy ze Qudyś z nami wystąpi wcześniej?
eh. no trudno. Szkoda tylko przykrości, którą zrobiłeś paru osobom.
Sssciskam Cię
maciek
|
Odpowiedz na ten komentarz |
KAMiL |
wysłano: 11:40,2 luty 2009
Maciuś nie chodziło mi o rozczarowanie w sensie negatywnym. Jeśli tak to odebraliście to przepraszam. Chodziło o to, że skoro już Qdysia zobaczyłem przy scenie to jednak miałem nadzieję, że zaśpiewa dłużej. "Rozczarowanie" to może niewłaściwe słowo, może właściwszy byłby "żal", "niedosyt", "szkoda, że tylko jeden kawałek".
Tak jak ja czuło też kilka osób, z którymi rozmawiałem. Skoro nowy członek zespołu pojawia się z Wami wbrew zapowiedziom wcześniej, to chyba mamy prawo liczyć na coś więcej. Nie tylko ja byłem podekscytowany. Qdysiu za nietrafne, jeśli Cię to uraziło, sformułowanie, przepraszam. Nie miałęm na myśli nic złego.
Maćku nie rób afery tam, gdzie jej tak naprawdę nie ma.
|
Odpowiedz na ten komentarz |
KAmil |
wysłano: 11:52,2 luty 2009
W folku dzieją się tak różne rzeczy, że nie sposób wszystkiego ogarnąć. We Francji w Lorient świetnie bawiłem się przy "całym spektrum instrumentów". Na scenie szantowej również lubię posłuchać Mechaników, EKT, Smugglersów, ale nie moja wina, że bardziej wolę Refy, North Wind, Brasy, Ryczące, Johnna Collinsa, Stare Dzwony... no taki gust. Nie poradzisz.
Cieszył mnie niezmiernie fakt, że nadal można się świetnie bawić przy śpiewach a cappella czy muzyce mniej - nazwałbym to - ekspresyjnej. Co PPP pokazało. I stąd mój entuzjazm. Druk jeszcze nie umiera, szanty, ballady i pieśni kubryku też! Pozdrawiam
|
Odpowiedz na ten komentarz |
YenJCo |
wysłano: 12:2,2 luty 2009 |
Odpowiedz na ten komentarz |
Zuzik |
wysłano: 16:35,2 luty 2009
A ja, tak dla osłody mogę dodać, że nie spodziewałam się zobaczyć Qdysia na scenie, ponieważ miał wystąpić dopiero w Krakowie i sprawiliście mi, Maćku, ogromną radość, że wystąpiliście razem choć w jednym utworze.
Pozdrawiam cieplutko.
|
Odpowiedz na ten komentarz |
cjanek (Leje na Pokład) |
wysłano: 17:57,2 luty 2009 |
Odpowiedz na ten komentarz |
yenjco |
wysłano: 19:2,2 luty 2009 |
Odpowiedz na ten komentarz |